27 października 2015

Jesienne newsy

Ufff, troszkę mnie tu nie było, zresztą po raz kolejny, więc już czas najwyższy wziąć się w garść i coś naskrobać. Ta pustka spowodowana była głównie natłokiem obowiązków, które mnie przepełniały. I przepełniają, ale z tego co wiem nie tylko ja borykam się z takimi sprawami. Nie lubię czytać o samych negatywnych sprawach, myślę, że moi Czytelnicy również, więc oszczędzę Wam tego cierpienia i skupię się bardziej na pozytywach.

*jedno z pierwszych zdjęć*

Niektórzy zauważą, inni nie... Powyższe zdjęcie zostało wykonane nowiutkim aparatem, Panasonic Lumix DMC-G6, który posiadam na własność, od mniej więcej początku września. Szczerze mówiąc nie miałam jeszcze czasu obejrzeć jego (ponoć bardzo wyczerpującej) instrukcji i dokładniej ogarnąć co do czego służy. Jest to jednak plan, który chcę jak najszybciej ,,zlikwidować'', aby w pełni wykorzystywać potencjał tego sprzętu i sprawić, by nie przypomniało mi się o nim dopiero na wiosnę czy w przyszłym roku. Niżej załączam zdjęcie maszyny, pochodzące z internetu, ponieważ nie miałam możliwości sfotografowania go osobiście.

Jeśli chodzi o sprawy nieco bardziej psie...
Udało się nam (jak na razie!) jednokrotnie spotkać z Anią i Tobim. Spacer miał charakter zapoznawczy. Obydwie nie wiedziałyśmy co z tego wyjdzie, ponieważ oba psy znacznie się od siebie różnią. Jestem mega dumna z mojego spanieluszka, bo pomimo strachu, który na początku był dominujący, zrobiła ogromny, jak na nią postęp, przebywając z około 4-krotnie większym od niej psem, w dodatku w nieznanym jej miejscu. A, co zdziwiło mnie jeszcze bardziej... Pracowała ze mną ze sporym entuzjazmem, w dużych rozproszeniach, i to nawet na odległość! ♥ To definitywnie bardziej zmotywowało mnie do działania, zwłaszcza, że pokazała co potrafi, a czego na co dzień nie doceniam. Zdecydowanie właśnie takiego kopa było mi potrzeba! Niestety nie mam zdjęć ze wspomnianego spaceru.


Jakiś czas temu, zmotywowana wszelkiego rodzaju postami DIY wzięłam się w garść i samodzielnie wykonałam szarpak. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie robiłam tego typu przedmiotów, toteż bałam się, że nie zrozumiem instrukcji zamieszczonych w internecie i nie wykonam go poprawnie, szczególnie, że nie miałam do tego odpowiedniego materiału. Ostatecznie szarpaczek powstał ze starych spodni, będących dolną częścią piżamy w poprzednim wcieleniu, a, jak zresztą nietrudno dostrzec na powyższym zdjęciu, Ruby doceniła moje starania i została oficjalnym testerem nowej zabawki. Zdarza się także, że gdy najdzie ją taka ochota, przynosi mi ów ,,niebieskiego cosia'', zachęcając do wspólnej zabawy. :D

*wybaczcie za zacieki pod oczami, jak dotąd nadal z nimi walczymy*



Przepraszam za chaotyczność dzisiejszego postu, a przede wszystkim za jego długość, lecz ma to być post informacyjny, z wiadomością, że i ja i pies żyjemy i powracamy na blogspota. Kolejną notkę obiecuję opublikować jak najszybciej będzie to z mojej strony możliwe. 











16 komentarzy:

  1. Kiedy ja dostałam aparat również nie wertowałam skrupulatnie instrukcji. Bo po co? Przecież można narobić dziesiątki tysięcy nieudanych zdjęć, a po pewnym czasie dojść do wniosku "co to miało być?!" :D Podobnież człowiek uczy się na własnych błędach... ;)
    Podobnie jak ty, ja również nie próbowałam bawić się w DIY, bo jestem kompletną kaleką społeczną, jeżeli chodzi o majsterkowanie (żeby było śmieszniej, w szkole mam zajęcia właśnie z majsterkowania. taka sytuacja!). MOŻE kiedyś się przełamię, zrobię jakąś marną podróbę szarpaka z polaru, ale nie wróżę temu "czemuś" długowieczności. Nawet przy w miarę nie-niszczycielskich i delikatnych psach :/
    Na zacieki podobnież dobry jest kompres z herbaty. Tak przynajmniej słyszałam, ale nigdy nie próbowałam :D
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa, że wczoraj miałam taki zamysł, aby obejrzeć jego instrukcję na DVD, ale mój sprzęt odmówił współpracy. Na laptopach ze wszystkimi typami Windowsów też nie działa, więc niezbyt rozumiem dlaczego... W internecie nikt nic o owym aparacie nie słyszał. A, co dziwne, instrukcji wydrukowanej na papierze nie posiada.

      Szarpak to akurat jedno z prostszych (może i nawet najprostszych) przedmiotów, które z łatwością można wykonać samodzielnie. Wystarczy stary dłuższy kawałek jakiegokolwiek materiału, (byleby w miarę wytrzymałego) umiejętność plecienia warkocza i wolnych 5 minut, voila! :D Nawet jeśli nie wytrzyma dłużej niż jednego dnia, to po paru próbach sama dojdziesz do tego, co robiłaś źle, ucząc się na własnych błędach. :)

      Próbowałam, ale niestety nic nie dało. Postaram się kupić sól fizjologiczną, bo na początku stosowałam właśnie ją, ale z czasem o tym zapomniałam, a sól straciła datę ważności i musiałam ją wyrzucić. Stosowałam ją zbyt krótko, aby móc stwierdzić czy pomaga w naszym przypadku, ale zawsze warto spróbować.



      Usuń
  2. A ja zawsze czytam instrukcję xD Później obsługa aparatu jest zdecydowanie prostsza, zwłaszcza w przypadku kompaktów, kiedy to nie trzeba się specjalnie głowić.

    Zacieki.. z tym problemem zmaga się również Fiś. Czyli najwięcej mają małe pieski z dużymi oczkami? W każdym razie trzymamy kciuki, żeby problem zniknął. ;)

    Pozdrawiamy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym ją przeczytała.. Gdyby miała wersję na papierze, załączoną do aparatu, a nie tylko multimedialną, której w dodatku nie mogę uruchomić...

      Fiś, Fiś... Pekińczyk? :P
      Problemy z zaciekami, występującymi pod oczami mogą wystąpić teoretycznie u każdego psa, który niekoniecznie ma do tego tendencję, a problemy z oczami. Jednak są takie rasy, które są na to bardziej narażone. Należą do nich m.in. Cavisie, Shih tzu, Maltańczyki. Np. U Mopsów nigdy nie widziałam zacieków pod oczami, a wydaje mi się, że ich gałki są większe o ,,Cziłałowych", więc chyba nie tylko wielkość oczu ma tu znaczenie. A bynajmniej tak mi się wydaje... :D

      Usuń
    2. Ups :p
      Tak, to on :D
      Znam dużo psów i może to przypadek, ale wszystkie z grupy "do towarzystwa" mają / miały zacieki lub inne dolegliwości powiązane z oczami. :/

      Słowo "bynajmniej" odnosi się podobno do zaprzeczania.

      Usuń
    3. Głównie dotyczy to właśnie ich, ale nie wszystkich ras z tej grupy, do tego zmierzałam, lecz tłumaczenie nie jest mocną stroną, jak zresztą widać... :D


      Usuń
  3. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale zapomniałam zaobserwować bloga, zaraz to zrobię :).
    Zdjęcia wręcz cudowne! Ja gdy dostałam nowy aparat to od razu wzięłam się za czytanie instrukcji. Nie wiem czy tylko ja mam takiego pecha czy w ogóle nie wiem co, ale w mojej instrukcji były tylko informacje typu "jakiego rodzaju baterii trzeba", "jak włączać i wyłączać aparat", "jak przełączać tryby" i "jak zmienić datę i godzinę". Niestety ale dla mnie takie porady na nic, bo moim zdaniem są oczywiste i nieprzydatne. A jakieś komentarze co do trybu manualnego (którego nigdy nie ogarnę ;-;), bardziej zaawansowanych ustawień itp. trzeba szukać na własną rękę. Jak dla mnie to mogliby w ogóle tej instrukcji nie dodawać.
    Nie ma co wątpić w swoje umiejętności, ja jestem noga, jeśli chodzi o jakieś robótki ręczne, ale nie poddaję się! :D

    Pozdrawiamy E&D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak miałaś farta, że dodali instrukcję w wersji papierowej, bo u mnie nie, nie wiem czy celowo czy przez przypadek, ale tak czy siak jej nie ma, a wersja multimedialna nie działa na praktycznie niczym, pech...
      Tak, mi również zdecydowanie brakowało w instrukcji cyfrowego poprzednika Lumixa takich informacji, ale z drugiej strony mało kto przeczytałby instrukcję bogatą w szczegółowe opisy, pisane językiem dla mocno wtajemniczonych osób, rozpościerające się na dwóch tysiącach stron, nieprawdaż? :)

      Usuń
  4. Z Rudym mamy nadzieję na więcej wypadów... no i mam nadzieję że widzimy się jutro na dogtrekkingu! :)


    Pozdrawiamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swój aparat mam od sierpnia i do tej pory przeczytałam tylko kilka najważniejszych punktów...natchnęłaś mnie żeby wziąć się za lekturę i poczytać trochę o moim cudeńku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że ,,pomogłam'', powodzenia! :D

      Usuń
  6. Zazdro, bo czekam na nowy aparat już od kilku miesięcy. Jakoś nigdy nie miałam funduszy, żeby go kupić, ale teraz powiedziałam koniec! Za miesiąc święta, lustrzanka na pewno pojawi się pod choinką, nie ma bata! :D I ja też nie czytam instrukcji, i tak nic ciekawego w nich nie ma. Wszystko da się ogarnąć samego, jeśli tylko się chce :D
    Pozdrawiam i ściskam mocno, zapraszam na http://czarnekudelki.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie ma czego zazdrościć, trzeba działać! ,,Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia". ;)
      Być może, choć niewątpliwie osobom poniżej przeciętnie myślącym zajmuje to bardzo dużo czasu, a będąc szczerą, należę właśnie do tej grupy. :D

      Już wpadamy i równieź pozdrawiamy, powodzenia! :)

      Usuń
  7. Powodzenia w ogarnianiu aparatu bez czytaniu instrukcji, chyba nikt ich nie czyta! :-) mam nadzieje, że uda wam się zwalczyć zacieki!

    OdpowiedzUsuń