8 marca 2016

TO JUŻ ROK!

Dziś kilka opowieści i podsumowań kilku rocznic oraz spraw, które się ich tyczą. Dlatego postawiłam na post, podsumowujący te okresy czasu.

 



Po pierwsze - wczoraj minął równy rok (no, prawie, skoro 2016 był przestępny ;)) odkąd mieszkam z Ruby pod jednym dachem. To właśnie 7 marca zeszłego roku, po 3 godzinach podróży malutka kluseczka, nazwana później Ruby stawiała swoje pierwsze kroczki w nowych dla niej wówczas progach, w których pozostała aż po dzień dzisiejszy. Ogólnie rzecz biorąc, odebrałam ją z hodowli dosyć późno, bo w wieku prawie 3 miesięcy. I szczerze mówiąc do końca 2015 roku nie działo się nic szczególnego. Czas zleciał mi tak szybko, że nie zdążyłam (czyt. nie odczuwałam potrzeby) przeprowadzić prawidłowej socjalizacji jeszcze za czasu szczeniaczka, a z pewnością pozytywniej odbiłoby się to na naszej teraźniejszej pracy. Nauczyłam ją tylko kilku komend i sztuczek. Stopniowo zaczęłam wprowadzać elementy samokontroli i karności, ale na tym się skończyło. Oprócz lenistwa zżerał mnie straszliwy stres czy podołam temu szczeniaczkowemu koszmarowi. Ale o tym będzie osobny post, wróćmy do pozytywów. Już przy pierwszych rozmowach telefonicznych hodowczyni podkreślała, że Ru jest papisiem porządnie żywiołowym, pomysłowym i niezależnym, zresztą po mamusi. :D Jednak przy pierwszej, jeszcze nie decydującej wizycie w hodowli mała puchata Rubisia całkowicie skradła moje serce. Mimo swojego specyficznego charakterku miała w sobie ,,to coś'', czego pozostałe maluchy nie miały. Nie jest to pies z przeznaczeniem pracy czy sportu, (jak zresztą żaden) ale, jak dla mnie, to właśnie ona ma ten jedyny w swoim rodzaju, zresztą bardzo ciekawy i odmienny charakterek i swego rodzaju autorytet, który, chyba czas najwyższy wypróbować. :) 
Pewnie nie jestem jedyna, ale przyznaję, że na posiadanie psa ciągnęło mnie już od kilku lat wstecz, jednak sporą barierę, odgradzającą mnie od tego marzenia była zdecydowana część mojej rodziny, która była na nie. Bo nie. W sumie to do tej pory mogłabym użalać się nad sobą i złościć na nich, że tyle to trwało, ale ostatecznie nawet się z tego cieszę, bo przypuszczam, że gdyby doszło do tego wcześniej nie byłby to dobry i w pełni przemyślany wybór. Nie to, co Ruby. To może wydawać się śmieszne, a właściwie nawet jest, ale ilekroć Ruby zdoła porządnie mnie wkurzyć, tylekroć ja, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała, nie mogę się od niej odizolować, strzelić focha, dać sobie spokój i o niej zapomnieć. Po prostu nie mogę. To właśnie ,,to coś'', co w niej siedzi mi na to nie pozwala. I super, bo nie warto fochać się na psa, który za 5 minut ruszy móżdżkiem orientując się, że coś jest nie tak, przybiegnie i czule poliże mnie po twarzy. Taki to cudowny pieseczek. :) Mimo swoich wad, o których potrafi nieźle dać znać, jestem wdzięczna jej za motywację, pozytywną energię, a nawet za kłaki na talerzu. Jestem jej wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiła i robi. ♥ 

A wiecie co jest  najśmieszniejsze? Dzień po 7 marca jest Dzień Osób Rudych i Dzień Kobiet. Przypadek? :D

Małą rekompensatą (czyt. obiecywaną wcześniej niespodzianką) miał być filmik, podsumowujący nasz wspólnie spędzony rok. Niestety, mimo moich wszelkich ingerencji i prób Movie Maker nie pozwala na udostępnienie mi go na Youtube twierdząc, że wpisałam nieprawidłowe hasło do konta, kiedy tymczasem tak nie jest. Jestem bardzo zła, ponieważ długo się z nim męczyłam i w dodatku obiecywałam go Wam od dłuższego czasu. Jeśli więc ktoś zna się na tym programie to bardzo proszę o pomoc!!!



Po drugie - dosyć dawno, bo dokładnie 7 lutego 2015 roku powstała pierwsza notka na, jeszcze wówczas ,,Flying Cavalier'ze.'' Tak naprawdę prawdziwy rok minął jeszcze przed siódmym, ale niestety nie zapisałam sobie tej daty, a najzwyczajniej w świecie jej nie pamiętam. Dlatego też proponuję uznanie właśnie 7 lutego 2015 roku za datę założenia bloga. Z tej okazji tworzyłam dla Was ankietę, która, jak sądzę, pozwoli mi lepiej poznać Was i Wasze zdanie na nasz temat. Dlatego zapraszam do szczerego jej wypełnienia. Macie na to czas do 22 marca, czyli 2 tygodnie. ,,Wyniki'' opublikuję do tygodnia po. 




Po trzecie - najmocniej przepraszam Was za wszechobecny chaos, ale ostatnio skumulowało mi się tyle spraw, że aby w pełni je ogarnąć i powrócić do rzeczywistości potrzebuję trochę czasu. Myślę, że nie zajmie mi to zbyt wiele, ale chcę żebyście mieli świadomość, że wszystko jest w porządku. Mam w wersjach roboczych i w głowie kilka pomysłów na posty, które pojawiają się, gdy tylko będzie taka możliwość. Powinno być różnorodnie i ciekawie, więc zachęcam do śledzenia ,,Napędu'' na bieżąco. :)




10 komentarzy:

  1. Ale to szybko minęło! Z Teddy'm, kiedy był szczeniakiem nie było zaplanowanego żadnego socialu - chyba, że odkurzacz, większe psy i szczekające psy się liczą :) Jedyne, czego żałuję, to to, że boi się wody, ale nad tym popracujemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, aż za szybko, ja jeszcze nie zdążyłam w pełni nacieszyć się małym szczylkiem!
      Czyli jednak jakiś socjal był. :)

      Usuń
  2. Też nie robiłam żadnego socjalu z moim psem, czego teraz okropnie żałuję.. Ale jak to mówią, uczymy się na błędach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nela też przybyła do naszego domu w marcu 2015. Ten czas spędzony razem tak szybko zleciał. Prawie nie zauważyłam jak mała szybko dorosła. Z socjalizacją bardzo się starałam. Ale teraz widzę, że popełniłam kilka błędów (np brak kontaktu z dużymi psami). Niestety efekty są teraz widoczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko uczy, że faktycznie czas to pieniądz i trzeba działać od razu, bo później, niestety, może być już za późno...
      Ale czasu nie cofnę, od nowa zabieramy się za socjalkę od tego roku. :)

      Usuń
  4. Życzymy Wam, by wspólnych rocznic było jak najwięcej! <3 Ja też zaniedbałam socjal, no ale teraz nadrabiamy :) Lepiej późno niż wcale! :D
    Szkoda z tym filmikiem, baardzo chciałabym obejrzeć :( Ale moja koleżanka też miała z nim problemy, typowe dla niego...
    Ankieta wypełniona :)
    Pozdrawiamy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, my Wam również! :)
      Fajnie wiedzieć, że nie tylko my mamy z tym problem, a poza tym jest kolejna okazja do spotkania. :D
      Kurczę, nie wiem, co jest nie tak, zrobiłam wszystko, co w mojej mocy... :\
      Natomiast mam pewien pomysł, co do dalszych filmików, ciekawe czy się sprawdzi. :D

      Dzięki, pozdrowionka! <3

      Usuń
  5. Rok? Wow.. No, szybko zleciało :D
    Ja również trochę zaniedbałam socjalizację, co poskutkowało obecną postawą Miry wobec innych psów.. Chciałabym cofnąć czas i to naprawić, gdyby tylko była taka możliwość. Ale cóż tu się dziwić - daj rottweilera dziecku ;-; No tak, Mira jest ze mną od września 2008 roku, kawał czasu. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? :D
      Jednak wychodzi na to, że socjalizacja to podstawa, a bez niej ani rusz.
      Czasu nie cofniemy, ale przecież można zacząć od nowa, a zdecydowanie lepsze to, niż nic. :)

      Usuń