11 września 2016

Rozsądek i jego brak

Żyjemy w czasach, w których z każdej strony jesteśmy bombardowani miliardami różnych bodźców, jesteśmy pod presją i ciśnieniem,  które wywierają na nas inni ludzie z najróżniejszych źródeł.  Niezmierną ważną rolę odgrywa tutaj rozsądek, zdrowy rozsądek, o którym dzisiaj.


W kwietniu tego roku Rubisia zaczęła być bardzo apatyczna, pierwsze podejrzenia padły na zmęczenie po długim wyjeździe, czy chwilową niedyspozycyjność  (leń). Jednak z dnia na dzień objawy nie ustępowały, w dodatku zmienił się pigment nosa (czarny -> fioletowy). Później wszystko nasilało się jeszcze bardziej i choć słyszałam pełno rad typu ,,W końcu będzie musiało minąć, nie jedź do weterynarza, bo szkoda pieniędzy'', czy nawet ,,Jeśli musisz, to pojedź, ale dopiero, gdy będzie gorzej'', ,,Weterynarz tylko oskubie cię z kasy''. Zamurowało mnie, jak nieludzkimi bestiami potrafią być ludzie. Przecież tu chodzi o ZDROWIE I ŻYCIE psa. Psa, który według tych osób ,,jest taki uroczy, słodki i idealny''. Zaczynając tracić wiarę w ludzkość po prostu bez słowa wyjechałam do najbliższej, najlepszej w tym okręgu miasta kliniki weterynaryjnej i coraz mniej cierpliwie czekałam na swoją kolejkę. Gdy Ruby stała już na stoliku badana przez USG byłam pewna obaw, ale, jak się później okazało, nie było to nic strasznego. Po podaniu tabletek i zastrzyków wszystko minęło po kilku dniach, ale usłyszałam, że gdybym dłużej z tym zwlekała mogłoby być już gorzej. 


Kilka miesięcy później w czasie surfowania po internecie natknęłam się na kilka ciekawych wydarzeń, których strony odwiedzałam później przez kolejne dni, tygodnie i miesiące. Zdecydowałam, że fajnie byłoby zrobić sobie samemu sprawdzian ukazujący nasze umiejętności i braki. Wobec tego padła decyzja na udział w zawodach posłuszeństwa. Kilka tygodni później, na obozie ktoś opowiadał o innym rodzaju zawodów, w których będzie chciał wziąć udział ze swoim psem i namówił do tego również mnie. Jakiś czas później wytropiłam kolejne zawody i wystawę, w których chciałam wziąć udział. Jednak po obozie wróciłam pełna motywacji, ale również świadomości, że braki jednak istnieją i nie da się ich naprawić w dzień, czy tydzień, a potrzeba do tego co najmniej miesięcy lub nawet lat regularnej, ciężkiej pracy, lecz wówczas nadal miałam w głowię wizję wszystkich tych wydarzeń jako naszych debiutów.
Miesiąc później, dosłownie przez przypadek, zadając pewnej osobie jedno, zdaje się niepozorne pytanie uzyskałam odpowiedź na 90% zagwostek związanych z w\w wydarzeniami. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak wielką krzywdę mogłam wyrządzić sobie, a przede wszystkim własnemu psu. Psu z nieprawidłową socjalizacją w przeszłości, psu lękliwemu, niepewnemu siebie, nie do końca zmotywowanemu... 
Koniec końców zrezygnowałam ze wszystkich planów, postanowiłam chodzić na zajęcia w gronie znanej nam już z obozu agilitowej grupce, spacery z innymi psami, obozy, seminaria i dokształcać się dopóki nie będę w 100% pewna, że to JUŻ TEN MOMENT, kiedy będę wiedziała, że wyzwanie, które sama nam narzuciłam nie będzie dla nas dużą barierą nie do pokonania, że obydwie się po tym nie wygasimy i spalimy ze wstydu, że będziemy gotowe na podjęcie nowych wyzwań.



Wieeele pracy przed nami, ale nie poddajemy się, stopniowo przesuwamy się do przodu, stawiamy kolejne kroki zbliżające nas do celu, jesteśmy dobrej myśli i ... żyjemy dalej :)
Przed nami bardzo ciekawe doświadczenie, o którym i przygotowaniach do niego wkrótce, więc koniecznie zostańcie z nami! :)

Jaki jest według Ciebie szczyt braku rozsądku i jak można z niego wybrnąć? Zdarzyła Ci się kiedyś podobna sytuacja? Jakie (okołopsie) sytuacje są według Ciebie rozsądne, a które absolutnie nie?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach!

6 komentarzy:

  1. Bardzo mądrze napisany post, naprawdę daje do myślenia. Dobrze, że nie posłuchałaś osób, które określę mianem ''nieświadomych'' i szybko zareagowałaś. I tak trzymać. Mimo wszystko, lepiej wydać niewielką sumę i dowiedzieć się, że to nic poważnego, niż wielką sumę i jeszcze ryzykować zdrowiem czy nawet życiem psa.
    Co do bloga - szablon boski, jednakże polecam pisać większą czcionką i trochę ciemniejszą, bo taką trochę trudno się czyta. Mimo tego - obserwuję.
    Ruby jest naprawdę piękna, jak wszyscy przedstawiciele jej rasy - a nawet bardziej c:
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki piecho, bardzo fajny! Ja się zabieram za szukanie kompana do spacerów, tylko czekam na zmianę w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo! Niesamowicie się rozwinęliście fotograficznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, choć mam nieco inne zdanie! ;)

      Usuń